czwartek, 30 kwietnia 2020

1 z 70 Mały kryzys, ale waga cudo!

Co u mnie?
Dzisiaj ogólnie mam mały kryzys. W mojej głowie pojawiają się pytania typu "po co ci to wszystko?"
"Ciasteczko jest lepsze, pamiętasz ten słodki smak", "Słodkie!!! Jedz już teraz", a tu lipka z tego wszystkiego, nie będzie słodyczy, ale za to było zdrowe, słodkie śniadanie, owsianka z truskawami, a na obiad będzie gotowany kurczak z warzywami. Na kolację jeszcze nie wiem co zjem, ale chyba jajecznica z dwóch jajek i łyżką majonezu, (chodzi o białko-tłuszcze), skończy się tradycyjnie na kiślu wieczorem.
Zapomniałabym, na wadze już 49,1 kg! Martwi mnie trochę taki szybki spadek, na dodatek cm z nóg prawie się nie zmniejszą, za to z góry lecą i dzięki temu wiem, że jednak waga jest mniej więcej miarodajna.
Poraz enty napiszę, że jestem przed okresem i dzisiaj dostałam takiego złamania humoru, że myślałam, że rzucę się z dywanu, ale koniec końców wzięłam się za naukę, bardzo lekki trening, posprzątałam i mimo że jestem wściekła, bo nauka mi nie wchodzi (matma) to polski poszedł mi lepiej. Jeszcze został mi angielski. Posprzątałam też w pokoju, na jutro zostawiłam kilka szafek, żeby jutro też mieć co robić. Robię też pranie, wyjdę z psem i trzeba ten dzień też zaliczyć na zielono :D Kryzys wywiesil właśnie białą flagę hahaha
Tak na poważnie, macie czasami tak, że macie ochotę rzucić odchudzanie? Macie takie jakieś zniechęcenie? Mieliście tak na początku?
Tak naprawdę chciałabym przejść na głodówke, tęsknie za tym, ale biorąc pod uwagę samopoczucie w jej trakcie to będę mogła na nią przejść dopiero po maturze co mnie irytuje, ale nie mam innego wyjścia. Inaczej nauka całkowicie przestanie mi wchodzić do głowy, a tego chce uniknąć bardziej. Z jednej strony tak z drugiej dopiero przy 40 kg planuje głodówke. Weź zrozum mój mózg.

W sumie sama nie wiem na jakiej diecie jestem i ile kcal jem. Jem tyle żeby się najeść, ale nie przejeść,  oczywiście jem mniej niż wcześniej, stosuje też post przerwany, ćwiczę. Jak narazie jest dobrze mimo wszystko i będzie jeszcze lepiej!
Nie poddaje się :) Lecę dalej.

Doszłam do fajnego wniosku dzięki Wilczogłodnej. Niby to oczywiste, a jednak tak często o tym zapomniałam. Dzięki temu w ciągu jednego dnia przestałam mieć jakiekolwiek myśli związane z bulimią.. mianowicie myśli to tylko myśli, na myśl o tym żeby coś ukraść nie reaguje, nie ma ta myśl żadnej wartości, po prostu jest i przechodzi. Dlaczego więc reaguje jak pojawia się myśl "zeżryj wszystkie cukierki i lodówkę obok"? To był mój nawyk, ta myśl=reakcja. Teraz po prostu pozwalam tym myślą przepłynąć, nie panikuje, nie dostarczamy im większej uwagi i po kilku dniach już widzę różnice. Są dla mnie po prostu myślami. Tak samo miałam problem z samookaleczaniem. Jak przestałam to kilka razy dziennie miałam myśli o tym by to zrobić, ale przestałam reagować, z czasem stawały się po prostu takie wyblakłe aż znikły, chociaż czasami mam myśli o tym by do tego wrócić to nieprzykładając do tego żadnej uwagi, paniki, nie nakręcam się też sama typu "o Boże znowu to samo", "no nie no muszę to zrobić!", "To tak pomagało!", to te myśli spokojnie sobie przechodzą. Nie wiem jak to dokładnie wyjaśnić, ale chyba wiecie o co chodzi.
To fajne, fajnie jest wiedzieć, że ma się wpływ na swoje życie, a myśli nami nie rządzą. Siła nawyku, a nawyk to też myśli. Takie moje zdanie. Dlatego też robię eksperyment od kilku dni  myślę pozytywnie, sama siebie motywuje i głupie "poradzisz sobie", daje mi kopa w tyłek. Słucham też pozytywnych piosenek, oglądam też lżejsze filmy, potrzebuje tego jak tlenu. Nie walczę tylko o wagę, ale też o lepsze życie. Waga to tylko dodatek..
Dzisiaj zdecydowanie mam wene tdo przemyśleń, ale i takie dni są potrzebne. Ciekawe do jakich wniosków dojdę wieczorem :D

Co do treningów to nieco zluzowałam, bo miałam problemy ze snem, codziennie jednak spaceruje (min 5km). Już jest lepiej więc wracam do planu :) Dodam wieczorem stronę z tym planem treningowym :D
Jestem nieco też zła, bo moje buty do biegania miały dojść dzisiaj, a nie doszły i nie wiem kiedy dojdą, a jak jutro zobaczę 49 kg to będę mogła zacząć biegać, nareszcie :)
Uciekam powiesić pranie. Trzymajcie się ciepło!

3 komentarze:

  1. I masz w tym rację, będę robić to co robię dalej :D
    Wg obliczeń cel osiągnę jakoś w lipcu, chociaż mam plan schudnąć w maju 5 kg i w czerwcu drugie tyle, ale mogę mieć zastój więc wszystko w swoim czasie :D

    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam to samo przed maturą i nawet teraz kiedy wiem, że zaraz zacznie mi się nauka i pamięciówka, boję się, że będę wszystko zapominać, już ciężej mi się skupić. Chcemy tkwić w tych dietach, a le nasz rozum nam podpowiada, że właśnie tracimy nasze zdrowie i więcej, dlatego zaczynamy się zastanawiać czy warto. Mi idzie dobrze dopóki nie zacznę się za bardzo bać. Też zaczęłam się zastanawiać nad tym, że moja waga ostatnio spada bardzo szybko i boje się co może dziać się w środku.
    Nie zaczynaj głodówki przed maturą, będziesz żałowała.
    Z tym myśleniem pozytywnym to jest bardzo dobry plan, ja widzę po sobie, że u mnie wtedy lepiej idzie dieta, kiedy nie jestem taka krytyczna względem siebie i bardziej sobie ufam.
    Powodzenia ;*
    Jeszcze co do komentarza u mnie to, nie mówię o diecie takiej, bo choć moi znajomi wiedzieli kiedyś co robię i nie czepiali się mnie tak bardzo (byliśmy w liceum i każdy miał większą tolerancje), to jednak pewnie zdemotywowało by mnie teraz ich mówienie, że to niezdrowe i złe. Ja wiem, że to niezdrowe i staram się za wszelką cene nie dopuścić do siebie tej myśli, bo wtedy moge polec. No ale Ty uważaj, bo matura kolejna dopiero za rok, a od niej dużo zależy, więc lepiej trzymać normalne bilanse i po maturze sprobować czegoś niskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobre podejście, gratuluję. Pokaż buty jak przyjdą i napisz czy się sprawdzają bo też będę musiała swoje niedługo wymienić. :)

    OdpowiedzUsuń

Dostałam szału (54 kg)

 Waga mojej siostry pokazała 54 kg... Nie wierzę w to! Mam ochotę się załamać, ale chyba to by było bezsensu, chociaż mam ochotę rzucić to w...