Cel: 39 kg
Zostało: 9,8 kg
Ta liczba "9,8 kg" mnie nieco zniechęca, nie mam pojęcia dlaczego chociaż to pewnie przez wewnętrznego lenia który by się tylko objadał chipsami, spał i nic sensownego nie robił. A kyszzz! A tak na poważnie to pocieszam się faktem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Obrałam też bardziej pozytywne myślenie, myślę o samej sobie lepiej i powiem szczerze widzę efekty w głupich czynnościach. Wstałam rano, zrobiłam matme, tak gdzieś mnie zmuliło, że nie miałam ochoty na trening. Nie zastanawiałam się długo, zrobiłam sobie 10 minut przerwy, a trening zaczęłam z myślą "zrobię tylko 10 minut" tzw "zasada 10 minut". Ubrałam się, po prostu założyłam strój i buty, nie myślałam o tym i oczywiście jak już zaczęłam robić to nie wiem nawet kiedy minęło 10 minut to jeszcze zrobiłam inny trening niż zaplanowany, bo ten w planie jest już dla mnie za łatwy.
Czuje się tak inaczej, lepiej i inaczej. Na yt znalazłam też fajny filmik i zaczęłam się od razu do tego stosować. Przekierowałam swoje myśli na bardziej pozytywne. Nie wiem jeszcze jak to wyjaśnić.
Wiecie nad czym się zastanawiam? Czy 39 kg to nie jest zbyt mało.. Hipokryzja hipokryzje pogania, ale ja już nie wyobrażam sobie ważyć więcej niż te 39 kg. Mam pewne obawy, ale po prostu CHCE i koniec kropka. Czy to źle że zdaje sobie sprawę z konsekwencji? Obiecuje, że niżej nie zejdę, jesteście tego świadkami!
Nadal walczę z chęcią efektów "tu i teraz", fajnie by było jakby ktoś przyspieszył czas. Chociaż to pewnie też z tego wynika, że w nagrodę za niektóre kg mam wycieczki, a już dawno nigdzie dalej nie byłam, tak wiem teraz pademia, ale wcześniej też za dużo nie podróżowałam, a uwielbiam to i mam pomysł. Zamiast ciśnienia na zrzucenie wagi będę tęsknić za tymi wycieczkami. Skupię się na nich, może będzie łatwiej?
Jeju ile zależy od naszego myślenia! Jestem w szoku. Pierwszy raz od bardzo dawna czuje, że osiągnę cel, że mi się uda, że mimo okropnego okresowego humoru, uda mi się ten czas miło spędzić, ale też uda mi się trzymać diety czy treningów.
Poznaje też siebie. Wcześniej miałam gdzieś co czuje przed okresem, teraz to obserwuje i mam tak trochę dla siebie więcej wyrozumiałości, bo o ile fizycznie przechodzę dobrze, tak psychicznie już gorzej, ale okay. Nie zrezygnuje z diety..
Chce mi się ryczeć ze szczęścia, bo w końcu czuje siebie, że odzyskuje siebie, że moje zaburzenia stają się wyblakłe. Mam leki, ale one to tylko pomoc. Muszę iść do psychoterapeuty. Pewnie czas oczekiwania będzie długi, ale może mi się poszczęści i szybko się dostanę? Będę dzwonić w poniedziałek się dowiedzieć. Czuje się już na tyle stabilnie, że jestem gotowa na terapię.
Trzymajcie się! Bilans dodam wieczorem. Jak narazie wpadła owsianka z malinami i truskawkami.
Dobrze, że zaczynasz rozumieć samą siebie lepiej i jesteś pozytywna.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie martwi Twój cel, ale no z jednej strony rozumiem, nawet już pewnie nie chodzi o sam cel tylko o to, że to kontrolujesz, udaje się i podoba Ci się to, rozumiem. Nie śpiesz się tylko bo przy tej wadzę możesz sobie to spokojniej zrobić. Na pewno wyglądasz pięknie ;*
Właśnie chce zrobić to spokojnie, ale waga sama spada mi dosyć szybko, ale raczej nie mam co narzekać, lepsze to niż zastój.
UsuńDzięki ;*
Ja zapisałam się w marcu do psychologa i wizytę mam w czerwcu. :) uważam, że dla własnej satysfakcji z osiągniętego celu możesz zejść do tych 39 kilo, pobyć w tym i zobaczyć jak się czujesz, jak reaguje otoczenie...nie ma co gdybać i szarpać się czy to za mało czy nie za mało...to Twoje ciało i Twoja sprawa. Oczywiście lepiej byłoby, żebyś nie brnęła w zaburzenia, ale może będzie tak, że czegoś się na tym doświadczeniu nauczysz? Już musisz być cuda, bo jesteś 10 cm wyższa ode mnie, a ja ważąc 49 k czułam się całkiem normalnie. :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńTzn można powiedzieć, że nie mam ED, nie chce już myśleć o bulimii, chociaż wczoraj miałam napad to był inny niż wszystkie poprzednie. Traktuje to jak nawyk który zmieniam. Właśnie masz rację, nie mam co gdybać i się szarpać, zobaczę co będzie jak zejdę do tych 39kg.
UsuńCo do wagi to dopiero teraz czuje różnicę. Ciuchy trochę zrobiły się takie jakby większe, ale też widzę wizualnie, że schudłam. To mega motywuje :D
Dzięki!
Nic by się nie stało, poniekąd cieszy mnie ten spadek, ale w głowie mam myśl, że lepiej by było żeby to był 1 kg na tydzień, bo wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo efektu jojo.
OdpowiedzUsuńJeśli poczuje, że przy 43 kg będzie już ok to na tym się zatrzymam.
A 39kg wzięło się stąd, że kiedyś tyle ważyłam i wracam do tego. Czułam się wtedy okay z samą sobą.
Będę pamiętać! :D
Ty także się trzymaj!